A skoro majówka to i spotkania w rodzinnym czy przyjacielskim gronie, grill, smakołyki i... sporo gotowania. Dlatego z okazji początku sezonu grillowego uszyjemy dziś fartuszek (lub fartuch dla panów). Post robiony na szybko, bo ja też uciekam na majówkę, więc bez zbędnej gadaniny zapraszam do klikania w zdjęcia :)
Dzisiejszy post powstał z potrzeby chwili. Kasi z naszej grupy koniecznie potrzebne są pomysły na warsztaty z szycia prostych toreb z bawełnianej surówki. Szycie to pikuś - przód, tył, dwoje uszu, szew francuski i już :) Najlepsze zaczyna się później - ozdabianie. Można zrobić aplikację, kompozycję z guzików, itp., ale tym razem zapotrzebowanie jest konkretne, torby będą malowane. Zapraszam zatem na porcję inspiracji i zapewniam, nie trzeba do nich żadnego wielkiego talentu. Wystarczą farby do tkanin, żelazko i trochę materiałów, które można znaleźć w każdym domu.
Tutaj potrzebujemy koronkową serwetkę, wydaje mi się, że papierowa serwetka pod tort też się nada pod warunkiem, że będziemy szybko malować.
Tu w roli głównej ziemniaczki i inne materiały przyrodnicze.
Kombinować można też z selerem naciowym czy cytrusami.
Przy tej torbie użyto tzw. freezer paper (nie mam pojęcia, o co tu chodzi, kto wie, niech wyjaśnia).
Do tych wystarczy zwykły ołówek z gumką do mazania. W poście z pierwszym zdjęciem sporo innych pomysłów.
Tu wprawdzie bez tutka, ale nazwa nawiązująca do testu plam Rorschacha mówi sporo o technice wykonania.
Gdyby ktoś jednak nie wiedział, jak uszyć taką torbę, to zapraszam do obejrzenia filmu, na którym Małgorzata Lehmann z Silesian Ouilt objaśnia wszystko dokładnie, jak chłop krowie na granicy :P
Dzisiejszy post powstaje na życzenie Żanety z bloga Apozu. I od razu uprzedzam - mało tu będzie szycia (głównie poduchy), więcej zdjęć, jak taki balkon może wyglądać.
A może być bardzo piękny. Skupiłam się przede wszystkim na propozycjach fajnego miejsca do wypoczynku, więc jeśli ktoś oczekuje zdjęć mini-ogródków, to tutaj ich nie będzie. Chociaż rośliny stanowią fantastyczne uzupełnienie balkonowego wyposażenia. Jak na przykład tutaj:
Kilka poduch w odcieniach szarości na "kanapie" z palet:
Mały kącik, ale przytulny:
Tutaj mało szycia, za to dużo uroku :)
Poduchy na plecki wiszące na ścianie:
Na mój balkon by nie weszło, ale podoba mi się:
Dwie propozycje w energetycznych kolorach:
Fajny efekt, ale obawiam się, że w środku miasta okropnie niepraktyczny:
Tak, to będzie post o mnie. Trzeba się do tego jasno i szczerze przyznać. Kocham gadżety. Ale nie takie, o których myśli przeciętny człowiek słysząc słowo "gadżet". Ja kocham drobiazgi, które w jakiś sposób upiększają moje szyciowe otoczenie i wspomagają mnie w ciężkiej pracy :P
Na początek mój ukochany worek na szpilki i resztki. Pierwszy taki ujrzałam (i używałam) u Róży Rozpruwacz. Róża wstawiła tutek na swoim blogu a ja z niego bardzo szybko skorzystałam :) Mój wygląda tak:
Hanka kocha wbijać słoniom szpilki w oczy, ciekawe dlaczego? :P
Aby ochronić choć trochę mojego wtedy Łucznika od wszędobylskiego kurzu uszyłam na niego pokrowiec. Tu sprawa była prosta - pięć prostokątów połączonych ze sobą plus rzepy do zapinania (rzepy wszywałam trzy razy, dopiero za trzecim razem pasowały do siebie :P ). Najważniejsze, to dobrze wymierzyć maszynę.
Kilka innych przykładów:
Janomka się jeszcze nie doczekała pokrowca, muszę sobie pooglądać jeszcze inne śliczności i zaprojektować coś.
Niedawno poczułam potrzebę posiadania maty pod maszynę - takiej, która trochę wygłuszyłaby dźwięki szycia a ponadto miałaby kieszenie na drobiazgi, które muszą być pod ręką (kreda, miara, obcinaczki, itp.). Jest prosta, ale gdyby ktoś potrzebował podpowiedzi można zajrzeć tutaj i tutaj (wzór do kupienia).
I taka mała refleksja - nie jest dobrze szukać czegokolwiek na Pintereście, bo można znaleźć coś, co nie da nam spać :P Spójrzcie tylko na to:
W sumie pod owerlokiem jeszcze maty nie mam :)
Kolejny gadżecik, tym razem pasujący do kompletu (bo z tkaniny, z której powstała mata), to przybornik na różne rzeczy. Mieści się do torebki, u mnie pilnuje nożyczek i mydełka.
Wzoru na ten konkretny oczywiście znaleźć nie mogę, ale wiele podobnych jest tutaj.
A teraz inne przydatne rzeczy, które stoją gdzieś w kolejce i czekają na moje lepsze czasy (czytaj: duuuużo wolnego czasu :) ).
Najpierw organizer na wykroje (w oryginale na papiery). Niestety, blog z tutkiem został usunięty, ale jeśli ktoś umie szyć :) to powinien sobie poradzić.
Nad biurkiem z maszynami chciałabym powiesić taki oto organizer, na który wzór można zakupić tutaj.
I jeszcze jakiś organizer do torebki. Na przykład taki...
albo taki...
lub taki...
czy taki full wypas :) (ale wzór za kasę).
Na koniec mała piękność na ścianę - ja widzę takich kilka u siebie, w różnych odcieniach różu i fioletu, żeby pasowało do ścian :)